Markę Inglot zna chyba każda osoba, która zajmuje się wizażem. Mnie głównie zaciekawiły ich pigmenty, ponieważ na wielu blogach czytałam, że dają bardzo ciekawe efekty na powiekach. Ostatnio będąc w ich sklepie skusiłam się na trzy odcienie: 85, 123 oraz 22 i muszę przyznać, że jestem nim oczarowana.
Pigmenty otrzymujemy w eleganckim czarnym opakowaniu a w nim znajduje się plastikowy, również elegancki słoiczek z logo Inglot i czarną zakrętką. W konsystencji pigmenty są zróżnicowane. Niektóre odcienie są drobno zmielone, natomiast niektóre są jakby kruszone i mają duże płatki. Jedyna ich wada to fakt, że bardzo mocno się osypują i trzeba wykonywać najpierw makijaż oka a pózniej twarzy, natomiast dla mnie to nie jest problem, ponieważ i tak zawsze w tej kolejności wykonuję makijaż.
Nałożone suchym pędzlem dają bardzo delikatny kolor i blask, który można przemycić do makijażu dziennego i nie będziemy wyglądać jak papuga. Jednak swoją moc pokazują nałożone na mokro (np. na Duraline lub po spryskaniu pędzla płynem fixującym) lub na czarną bazę. W tym momencie dzieje się magia, ponieważ one zmieniają cały makijaż. Niektóre z nich okazuje się, że są duochrome, inne natomiast rewelacyjnie rozświetlają cały makijaż.
Moim zdaniem warto je mieć w swoim kufrze, ponieważ dają wiele możliwości w makijażu.
Teraz pokaże Wam kolory, które posiadam:
Od lewej:
85- to duochrome z podstawą brązu i mieni się na bordo i zieleń. Muszę przyznać, że jest jedyny w swoim rodzaju.
123- brzoskiwiniowa podstawa opalizująca na złoto i miedziano. Pięknie będzie wyglądać w wewnętrznym kąciku oka
22- fiolet mieniący się na złoto i brzoskiwiniowo.
od lewej: 85, 123, 22 |
Brzoskwinia skradła moje serce <3
OdpowiedzUsuńnouw.com/roksanaryszkiewicz
:)
Usuńpiękne są te pigmenty ;) ja jestem totalną maniaczką jeśli chodzi o cienie do oczu, a dość rzadko po nie sięgam :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPięknie się prezentują, mam w planie zakup dwóch jasnych odcieni,tak by używać ich także na co dzień :)
OdpowiedzUsuń