StimuSerum z wit. C+D od Lirene

Kilka miesięcy temu (dokładniej gdy kończyła mi się buteleczka serum od Biolaven) zaczęłam się rozglądać za następcą tego produktu. W tamtym czasie również było również boom na witaminę C w kosmetykach, dlatego w Hebe przyciągnęła mnie seria Lirene z właśnie tą witaminą. Trzeba przyznać, że również szata graficzna przyciąga wzrok, bo ciężko jest go oderwać, gdy widzi się neonowy pomarańcz. Właśnie w ten sposób stałam się posiadaczką StimuSerum C+D i jeśli jesteście ciekawe recenzji to zapraszam do czytania. 

Tak jak już wspomniałam wcześniej szata graficzna i samo opakowanie jest bardzo przyciągające wzrok. Szklana butelka, białe napisy (które co dziwne się nie wytarły) i pomarańczowa nasadka. W dodatku serum ma pompkę, co bardzo ułatwia aplikację. W butelce widać półprzezroczysty żel z cytrynowymi drobinkami, które chyba pod wpływem ciepła lub nacisku dłoni się rozpuszczają i są niewyczuwalne podczas aplikacji. Dodatkowo również zapach jest bardzo orzeźwiający, powiedziałabym, że nawet cytrusowy, ale nie kiblowy.

Brzmi zachęcająco, prawda? 

Jednak muszę przyznać, że tutaj jego zalety się kończą, bo działanie ma mocno przeciętne. Fakt, jest taki, że on tylko przygotowuje skórę pod krem/olejek i pozostawia skórę lepką. Sam z siebie nie nawilża ani nie odżywia. Wydaje mi się, że nawet mógł się przyczynić do przesuszenia skóry, z którym obecnie się zmagam. W sumie to cieszę się, że pozostało mi go już bardzo mało i będę mogła się przerzucić na Bielendę, która mam nadzieję, że lepiej się spisze niż ten gagatek. 

Jestem bardzo ciekawa jakich serum używacie i co możecie polecić :)